czwartek, 14 kwietnia 2016

Ladybug & Cat Noir: Rozdział 6

*Marinette*
                Obudziłam się z krzykiem na ustach. Stróżki zimnego potu spływały po moim czole i plecach. Nigdy nie byłam tak przerażona. W moją stronę podleciała Tikki, a ja porwałam ją w objęcia.
–Jesteś tu, Tikki! – wysapałam, jakby zmęczona po długim biegu.
– Co się stało? – zapytała zmartwiona.
                Nie chciałam o tym opowiadać. Nigdy nie miałam takiego koszmaru! Czyżby Papillon naprawdę był do tego zdolny? Mam nadzieję, że to tylko senne fanaberie. Mimo wszystko wiedziałam jedno… Nigdy nie oddam mu mojego Miraculum. Wstyd, ale przez chwilę pomyślałam, że takie rozwiązanie załatwiłoby sprawę. Papillon to psychol! Przez niego już jedna osoba nie żyje! Jeśli dostanie nasze Miraculum, nie wiadomo czego się dopuści! Ten człowiek pragnie mocy, jest bezwzględny! Z jednym Miraculum stanowi problem, a co dopiero z innymi?!
– Tikki, musimy pokonać tego psychola. Obiecuję ci, że zrobię wszystko, by zniszczyć Papillon. To zaszło za daleko… Zdemaskujemy go, musimy tylko rzetelniej zbierać informacje.
– Mari... – wyszeptała.
                Wstałam i spojrzałam na godzinę. Szósta rano. Nie spałam za długo, ale i tak nie byłam wstanie znów oddać się w objęcia Morfeusza. Nie chciałam nowego koszmaru… Skierowałam się do łazienki, chciałam zmyć z siebie cały ten strach. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic.  Odkręciłam wodę. Przeraziłam się. Spojrzałam na swoje ciało. Z mojego brzucha ciekła krew... Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Rana zniknęła. Wariowałam… Wszędzie widziałam krew! Nawet kabina ozdobiona była krwawymi śladami dłoni. Zaczęłam z całej siły trzeć moje ciało. Rozpaczliwie próbowałam się pozbyć krwi, której nie było. Uklękłam. Znów widziałam normalnie. Woda ciekła, a ja płakałam. Nie dawałam sobie z tym rady. Ja mam tylko szesnaście lat! Do jasnej cholery, jestem dzieckiem! Dlaczego Tikki wybrała mnie? Skulona, jeszcze długo siedziałam, moknąc w strumieniach wody i moich łez.
*Adrien*
                Nie mogłem spać, łaziłem w kółko. Dlaczego? To moja wina, że ta kobieta nie żyje. Zaskoczyła mnie. Wszystkich wyprowadziłem, a ona… Chyba czegoś zapomniała... Prawie chwyciłem jej dłoń, nie zdążyłem… Jak mogłem być tak nieuważny i powolny?! Gdy zniknęła za ścianą, wszystko potoczyło się szybko. Budynek zawalił się. Nigdy nie byłem tak przerażony. W życiu nie widziałem martwej osoby! I Ladybug… Wiecznie opanowana, mądra… Wyglądała jakby straciła zmysły. Obwiniała się o to… Mimo, że nie popełniła żadnego błędu.
– Adrien – zaczął Plagg.
– Nie! Zawaliłem sprawę!
– Nic nie byłeś wstanie zrobić - powiedział poważnie mój Kwami. – Za to odpowiedzialny jest jedynie Papillon. Nigdy nie rób z siebie tego złego, Adrien.
                Nigdy nie widziałem takiej powagi u Plagga. Miał rację… Użalanie się nic nie da. Muszę ochronić Paryż przed tym psycholem! Ten sukinsyn jeszcze popamięta! Już jest jedną z najbardziej poszukiwanych osób w kraju. I to ja chcę go załatwić.
                Po chwili usłyszałem skrzypienie drzwi. Dzięki Bogu, że moje Kwami się szybko schowało. Oczywiście w progu stał Charles, tylko on właził bez pukania. Dopiero wrócił z imprezy, waliło od niego alkoholem i dymem. Bez pozwolenia usiadł na moim łóżku.
– Co tak się zmyłeś, bracie? Zabawa się dopiero rozkręcała –wybełkotał. Był totalnie zalany.
                Przeżyłem szok, nigdy nie widziałem swojego kuzyna w takim stanie. Zawsze był opanowany, arogancki, tajemniczy, pił, owszem, ale nigdy nie nie upił. Wkurzyłem się… Czy on zdaje sobie sprawę z tragedii, jaka wydarzyła się na tym balu?!
– Tam ktoś zginał, Charly – mruknąłem posępnie.
– Wiesz, czasem mam wrażenie, że gdziekolwiek się pojawię, tam ktoś ginie – wyszeptał.
                Spojrzałem na mojego kuzyna. Widziałem w nim teraz obcego człowieka. Nic nie zostało z tego aroganckiego typa, alkohol ujawnił jego skryty lęk. Zawsze stawiałem go jako wzór odwagi, a teraz… Przerażało mnie to, że nawet on czuł strach. Byłem egoistą. Powinienem bardziej się nim przejąć. Stracił rodziców, teraz to. Kurczę, zawaliłem!
– Nie mów tak - powiedziałem stanowczo. – Możesz tu dziś spać, lepiej, żeby ojciec nie widział cię w takim stanie - oznajmiłem twardo i podałem mu wodę.
                Chłopak wziął spory łyk i obdarzył mnie zdziwionym spojrzeniem. Chyba nie spodziewał się takiej stanowczości. Zdawałem sobie sprawę, że tylko tak mogłem sprawić, by ocknął się z tej melancholii. Posłusznie wykonał moje polecenie. Po chwili zasnął, na moje nieszczęście w moim łóżku. Westchnąłem i podszedłem do komody, by wziąć koc. Usiadłem w fotelu, a po chwili ja też udałem się w objęcia Morfeusza.
*Marinette*
                Zmęczona nieprzespaną nocą zeszłam do salonu. Bałam się położyć spać. Odpaliłam telewizor - znów pojawiła się ta jędzowata spikerka. Od razu rzucił mi się w oczy duży nagłówek „Tragedia na balu sylwestrowym. Nie żyje jedna osoba.” Chciałam wyłączyć tv, gdy nagle zobaczyłam nagranie, które nie miało prawo bytu. Byłam główną bohaterką tego krótkiego filmu. Próbowałam reanimować martwą kobietę. Skąd oni mają takie nagranie?! Przecież oprócz mnie, Kocura i tego Wilczka nie było tam nikogo!
            –  Na wczorajszym balu sylwestrowym pojawił się nowy super złoczyńca. Mimo interwencji i zgranej akcji naszych trzech bohaterów, nie udało się uratować czterdziestojednoletniej kobiety. Paryż łączy się w żałobie i ma nadzieję, że obrońca, który tytułuje się jako Alpha Wolf, zapobiegnie dalszej tragedii. A co na to nasi specjaliści? Nasz reporter porozmawiał z jednym z policjantów, który brał udział w akcji.
                Obraz zmienił się. Zobaczyłam umundurowanego, około pięćdziesięcioletniego mężczyznę.
–Ewakuacja poprowadzona przez Cat Noir była w stu procentach sprawna. Alpha Wolf i Ladybug robili wszystko co w ich mocy. To właśnie dziewczyna udzieliła, niestety bezskutecznie, pierwszej pomocy ofierze. Zamiast szukać winy tam gdzie jej nie ma, powinniśmy postawić wszystkie służby na nogi i znaleźć sprawce tych wszystkich ataków – odparł rzeczowo.
– Dziękujemy za wypowiedz. – Znów na ekranie pojawiła się dziennikarka. – Z pewnością nie możemy obwiniać naszych bohaterów, którzy tak dzielnie nas bronią – oznajmiła przesłodzonym głosem.
                Nie wiem dlaczego, ale nienawidziłam tej kobiety. Jak ocena policjanta mnie trochę uspokoiła, to spikerka sprawiła, że na nowo zaczęłam o tym rozmyślać. Dobrze, że jutro idę do szkoły. Będę mieć to wszystko z głowy. Spojrzałam na zegarek. Siódma… Rodzice jeszcze spali. Wyłączyłam telewizor i zostawiłam im kartkę, że wyszłam na spacer. Tikki, jak zwykle, znalazła przytulne miejsce w mojej torebce.
– Czy ty też masz ochotę na czekoladę? – spytałam ją prawie normalnym głosem.
                Kwami tylko kiwnęła głową. Skierowałam się do mojego ulubionego sklepu, musiałam wszystko przemyśleć. Teraz moim jedynym zmartwieniem nie zostawał tylko Papillon, dochodziła do tego jeszcze sprawa twórcy tych zdjęć i filmików, których nikt nie powinien móc zrobić. Bałam się o moją prywatność. Jeśli ten ktoś odkryje moją tożsamość, to już po mnie. Po chwili dotarłam do sklepu. Kupiłam dwie tabliczki czekolady z orzechami laskowymi. Jedną z nich od razu wrzuciłam do torebki, a drugą zaczęłam chrupać w drodze do parku. Nagle poczułam uścisk na ramieniu. Odwróciłam się. Za mną stała wyszczerzona Alya. Rzuciła mi się na szyję w geście powitania.
– Słyszałaś o tej nowej akcji z Ladybug? Muszę mieć z nią wywiad! – Popatrzyłam na nią otępiała. Na serio robiła sensację z morderstwa kobiety. Nie mogłam uwierzyć, że tak reaguje moja przyjaciółka.
– Przecież to tragedia! – krzyknęłam oburzona.
– Jak tragedia? Dziewczyna ma branie i tyle.
                Nie rozumiałam, o co jej chodzi. Jakie branie? Widziałam tylko, jak dziewczyna wyjmuje swój telefon i podkłada mi go pod oczy. Wzięłam pospiesznie smartfon, a to co zobaczyłam przekraczało moje możliwości.  Na czerwono jarzył się nagłówek „Ladybug: Kogo wybierze?” Pod spodem pojawiło się zdjęcie pocałunku mojego z Kotem z wczoraj, na drugim, ten cały Charles, szeptał mi coś do ucha, ale wyglądało to tak jakbyśmy się obściskiwali, a na trzecim tańczyłam wtulona w Adriena, na ostatnim scena z ostatniej walki, kiedy myśląc, że to Kocur przytuliłam Alpha Wolf. Wszystkie te foty wyglądały tak, jakbym była niezłą suką, podrywającą wszystkich przystojnych facetów. Kiedy Alya zrobiła te zdjęcia? Przecież jej nawet nie było na balu!
– To nie możliwe! Skąd masz te zdjęcia?!
– Niestety, to nie mój blog. Ten gościu ma teraz tak mnóstwo wyświetleń! Muszę zrobić wywiad z Ladybug! Muszę go go przebić! – oznajmiła niezadowolona.
                Zerknęłam na poprzednie posty, w których  były zdjęcia z wiadomości. Spojrzałam na daty. Fotografie były dodawane na bieżąco z wydarzeniami. Autorem postów był niejaki Monsieur Noir. W końcu znalazłam tajemniczego fotografa. Teraz muszę go wytropić, zanim on wytropi mnie. Potrzebowałam jednak pomocy Kota i, oczywiście, musiałam skontaktować się z tym rzekomym, nowym bohaterem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz