Adrien
i Marinette szybko uporali się z ciastkami i ruszyli w stronę domu dziewczyny.
Nastolatka nie mogła uwierzyć, że w końcu normalnie potrafi odezwać się do
blondyna. Raczej on prowadził rozmowę, ale mimo to chłopak nie gawędził z
nastolatką na siłę, wręcz przeciwnie - poznawali się coraz lepiej. Blondyn
zaczął nawet wypytywać o projekty czarnowłosej. Teraz pannie Dupain-Cheng nie
zamykała się buzia. Opowiadała z pasją o swoim hobby. Nie zauważyła nawet, jak
Agreste patrzy na nią z fascynacją. Miał na co… Od dziewczyny bił prawdziwy
blask. Mówiła o tym, co kocha, o czymś pięknym. Adrien był zmuszony przez ojca
do tylu zajęć, że nawet to co kiedyś naprawdę lubił, straciło swój czar.
– Prawie jesteśmy –- powiedziała wesoło Marinette.
W końcu
podeszli do odpowiednich drzwi. Gdy tylko dziewczyna nacisnęła klamkę, rozniósł
się cudowny zapach wszystkich tych wigilijnych dań. Trafili w sam raz. Za
chwilę powinna się zacząć wieczerza. Nie trudno było wyczuć zapach głównego
dania, pieczonej gęsi.
– Już jestem! Mamy gościa! – krzyknęła dziewczyna i lekko pociągnęła skrępowanego
chłopca.
Zaciekawiona
kobieta postanowiła zobaczyć kogo przyprowadziła córka. Matka nastolatki ledwie
ukryła zdziwienie pod serdecznym uśmiechem. Oczywiście nie przeszkadzało jej,
że mają gościa. Bardziej zdziwiło ją, że sławny chłopak, który wydawał się mieć
wszystko, przyszedł na Wigilię do obcego domu.
– Dobry wieczór –
przywitał się, kiwając głową na znak szacunku.
– Dobry wieczór –
odparła wesoło Sabine - Miło, że do nas dołączysz.
Chłopak
spojrzał na Chinkę zdziwiony. Nie spodziewał się, że kobieta go tak mile
przywita. Był raczej nieproszonym gościem. Najbardziej zdziwiło go to, że nie
został zasypany pytaniami w stylu: Co się stało? Co z twoją rodziną? itp.
Odetchnął z ulgą. Pani Dupain-Cheng okazała się jednak niezwykle taktowna.
Nawet Marinette uśmiechnęła się dyskretnie do mamy. Była jej naprawdę wdzięczna
za takie podejście do sprawy.
– Nakryjcie do stołu, zaczniemy za jakieś pół godziny.
Nastolatkowie
poszli do jadalni. Tam czekał już na nich stół przykryty białym obrusem i
choinka udekorowana bańkami w czerwonym kolorze. Zajęli się swoją pracą.
***
–Zajmujesz się modelingiem? – spytał tata Marinette.
Kolacja
dobiegła końca. Wszystko minęło w bardzo świątecznej atmosferze. I, ku
zmartwieniu dziewczyny, zaczął się czas na przepytywanie Adriena. Jej ojciec
był niemożliwy. Do tego musiała jakoś zająć się pokojem. Przecież nie wpuści
chłopaka do swojej sypialni, gdy ma ją całą zawaloną jego plakatami i
zdjęciami.
– Tak, pracuję w firmie ojca –przytaknął chłopak.
– Przepraszam, muszę iść do łazienki – powiedziała cicho dziewczyna i
udała się w stronę pomieszczania.
Gdy
zamknęła za sobą drzwi, nie wiadomo skąd wylazła Tikki – ostatnia nadzieja Marinette. Dziewczyna nie
miała szans przejść niezauważalnie do swojego pokoju , jednak jej Kwami już
tak.
– Musisz mi pomóc – powiedziała błagalnym tonem dziewczyna.
–Już załatwione – odparła.
– Wszystko?
Mała
istotka pokiwała twierdząco głową. Nastolatka przytuliła się do Tikki, prawie ją
dusząc. Naprawdę była jej wdzięczna.
–Już idź! To twoja szansa, Mari – puściła jej oko.
Czarnowłosa
wzięła głęboki wdech i wróciła do jadalni. Oczywiście jej rodzina już włączyła
telewizję. No cóż, może to i lepsze rozwiązanie, gadają już z godzinę, a ojciec
ze swoimi pytaniami mógłby stać się zbyt nachalny w stosunku do Agreste’a.
Na
ekranie pojawiła się ładna spikerka. Miała około trzydziestu lat, krótkie blond
włosy i piwne oczy. Mimo urody sprawiała jednak negatywne wrażenie. Wyglądała
jak osoba na siłę szukająca sensacji, wtrącająca się do wszystkiego. Marinette
nie oceniała zazwyczaj ludzi na pierwszy rzut oka, jednak dzisiejsza ocena była
w stu procentach trafna. Mari spojrzała na swoją mamę, wydawała się ją znać.
– Kto to, mamo? –
zapytała dziewczyna.
Kobieta
uraczyła ją spojrzeniem w stylu „ jak to nie wiesz?” i popatrzyła na telewizor.
Mari nie doczekała się odpowiedzi. Skierowała swoje kroki ku krzesłu, na którym
wcześniej siedziała.
– Czyżby legendarna para była razem? Od zaufanego źródła
dostaliśmy trzy zdjęcia! Z tego co wiemy, Ladybug i Cat Noir dostali
zaproszenie od burmistrza na bal sylwestrowy. Czy zakochani będą tam razem?
Marinette
była coraz bardziej zdenerwowana. Jakie zdjęcia? Teraz ją olśniło. Spojrzała na
Adriena… Dobrze, że nie wie kim jest. Nie miałaby już u niego żadnych szans.
Cholerny Kocur! Jak wśród tych zdjęć, jest to, o którym myśli, będzie jej się
ciężko wytłumaczyć. Nie rozumiała, skąd zdobyli zdjęcie z zeszłorocznych
walentynek. Mari wzięła głęboki wdech. Może nie o tę fotkę chodziło.
Na
pierwszy rzut poszło zdjęcie z ostatniej akcji. Przytulali się. Oczywiście to
już było totalną bzdurą, by z przyjacielskiego uścisku zrobić jakąś romantyczną
scenkę. Na kolejnym trzymali się za ręce, znów ostatnie spotkanie. To w sumie
mogło być dwuznaczne. Przyjaciele nie trzymają się za ręce, chyba że jest to
Ladybug i Cat Noir! Ona tam widziała przyjaźń, ale dla ludzi rządnych sensacji
był to romantyczny spacer w świetle księżyca. I ostatnie… Teraz naprawdę
chciała wyrwać pilot z ręki mamy, ale ona trzymała go mocno… zbyt mocno. No i
jest… Feralny pocałunek, o którym Kocur nie pamiętał… Teraz na pewno się od
niego nie uwolni. Nie wiedziała, dlaczego zerknęła na Adriena. Był zszokowany.
Patrzył w ekran, jakby chciał doszukać się fałszerstwa. Czarnowłosa nie
rozumiała reakcji Agreste’a. Zmrużyła oczy. Wyobraziła sobie swojego partnera.
Przez chwilę obraz kolegi zlał jej się z wizerunkiem bohatera. Pokręciła głową,
to było niemożliwe! Dopiero teraz niebieskooka dorwała się do pilota i
wyłączyła program.
– Błagam was nie oglądajmy bzdur… Laska pokazuje słabe
photoshopy i robi z tego sensacje.
– Nie wydaje mi się – mruknął tata
nastolatki.
Zaciekawione
twarze zwróciły się w jego stronę. Dziewczyna myślała, że zaraz tam zemdleje.
Co jej ojciec w ogóle chciał powiedzieć? On i te jego teorie spiskowe.
– Ta dwójka to dzieciaki mniej więcej w waszym wieku.
Współpracują ze sobą z dwa lata. Nie dziwi mnie, że są razem. W takim wieku
myśli się o miłości – dodał
mężczyzna.
Czarnowłosa
westchnęła skapitulowana. Ona i Kocur! Jeszcze czego! I nawet jej tatuś
przeciwko niej! W ogóle jak ona teraz spojrzy partnerowi w twarz? Przecież
będzie zmuszona mu wyjaśnić, o co chodzi, a raczej nie uwierzy, że fotografia
jest photoshopem. Wiedziała, że Cat Noir darzył ją głębszym uczuciem, nawet
skuteczność tamtego pocałunku to potwierdzała. Teraz się od niego nie uwolni,
będzie na nią czyhać z tymi swoimi tekstami jak z sidłami.
–Zgadzam się z tatą. To nastolatkowie. W sumie nawet wy
moglibyście nimi być! –
oznajmiła Chinka.
Marinette
i Adrien właśnie zaczęli pić sok, gdy mama dziewczyny zaczęła to mówić. Oboje
równocześnie zakrztusili się. Przez chwilę Mari myślała, że jej matka wstanie i
powie, że o wszystkim wie. Naprawdę to było dziwne. Nastolatkę zaniepokoiła
reakcja Adriena. Taka sama jak jej. Nie rozumiała dlaczego tak się tym przejął.
Miała coraz więcej pytań. Oczywiście nie jedyna. Chłopak obok też zastanawiał
się, dlaczego czarnowłosa tak reaguje na wzmianki o Ladybug i Cat Noir.
– Nie uważacie, że są zbyt zajęci ratowaniem Paryża – dodała cicho Mari.
– To w tym wszystkim jest najgorsze! Dzieci się narażają,
a co na to ich rodzice?! –
zapytała kobieta.
Tym
razem dziewczyna musiała się ugryźć w język, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
Ciekawe, co by powiedziała, gdyby wiedziała, że trzyma pod dachem Ladybug… Już
sobie wyobrażała, jak dostaje szlaban i zakaz trzymania w pokoju Tikki. To
naprawdę byłoby dziwne…
– Myślę, że raczej utrzymują to w tajemnicy – dodał nieśmiało Adrien.
Rodzice
nastolatki przytaknęli mu. W tym mieli rację.
Razem
siedzieli jeszcze gdzieś do jedenastej w nocy. Agreste się rozkręcił i z chęcią
opowiadał o swoich zajęciach. Rodzice zaczęli mówić o piekarni, ale wcale nie
było nudno. To była prawdziwa rodzinna wigilia.
– Ja dziś przenocuję się w salonie – oznajmiła dziewczyna, wstając od stołu.
–Nie, ja powinienem wrócić do domu i tak spędziłem u
państwa dużo czasu –
zaprotestował Adrien.
– Nie ma mowy, żebyśmy cię teraz
puścili samego. Ewentualnie zadzwoń do domu, że u nas zostajesz – oznajmił pan Dupain.
– Ale…
– Nie ma żadnego „ale” – wtrąciła się dziewczyna i pociągnęła chłopaka z rękę.
Nastolatek
zdziwił się. Znał ten gest. Nieraz w ten sam sposób łapała go Ladybug, podczas
ich wspólnych misji. Spojrzał na Marinette. Przez chwilę ujrzał w niej swoją
ukochaną. Zamknął oczy i obraz zniknął, została Mari. To co widział, nie było
możliwe. Jego silna partnerka nie mogła być delikatną koleżanką z klasy.
Jeszcze te zdjęcia... Wiedział, że dziś nie zaśnie. Skąd ten pocałunek? Przecież
pamiętałby coś takiego! Tak bardzo chciał mieć to wspomnienie! Czyżby to się
stało w walentynki? Dostał wtedy strzałą i nie pamiętał za wiele z walki.
Partnerka nie powiedziała mu, jak go wyzwoliła z transu. Nie chciała mu nawet
powiedzieć, co takiego zrobił. Teraz jej nie odpuści… Musi mu to wyjaśnić!
Szkolni
koledzy szli po schodach. Zmierzali do pokoju Mari. Pamiętał, był już kiedyś u
Marinette, grali razem w tę grę na konkurs.
– Chce ci się spać? – zapytała lekko skrępowana.
– Nie za bardzo – odparł.
– Może obejrzymy jakiś film! – rzucili jednocześnie. Zaśmiali się głośno.
Postawili
na film akcji. Dziewczyna zastanawiała się przez chwilę nad czymś romantycznym,
jednak nie uważała tego za najlepszy wybór. Chciała, by chłopak ją polubił.
Może staną się przyjaciółmi. Każda spędzona z nim chwila, była dla dziewczyny
na wagę złota. Usiedli na łóżku nastolatki. Czarnowłosa mimo zmęczenia trzymała
się twardo. W końcu jej oczy zamykały się coraz bardziej. Zasnęła.
Chłopak
nadal rozmyślał o Ladybug i pocałunku. Chciał jak najszybciej z nią
porozmawiać. Nagle poczuł, jak ktoś upada mu na kolana. Dziewczyna spała,
opierając swoją głowę o jego ciało. Uśmiechnął się pod nosem. Wyglądała
naprawdę słodko. Automatycznie jego dłoń powędrowała do jej włosów. Pogładził
je lekko, rozkoszując się jej bliskością. Nie rozumiał tego uczucia. Kochał
Ladybug, ale co w takim razie czuł do Marinette?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz