Witajcie!
Przepraszam za opóźnienia. Ostatnio mam bardzo dużo zajęć i trzeba będzie trochę dłużej oczekiwać na rozdziały :)
Chciałam podziękować Gabcias :* Jesteś najlepsza :) Dziś obchodzi urodziny, więc STO LAT! <3 Dzięki za wszystko :*
Zapraszam na część drugą, najprawdopodobniej przedostatnią :P
***
– Powiem tak, mogę być twoją dobrą wróżką, o ile
sam wyświadczysz mi przysługę.
Chłopak dalej wpatruje się we mnie,
jakbym była jakąś zjawą. No cóż… Chyba nie często się rozmawia z aniołem, nawet
jeśli ten jest upadłym. Nawet dla mnie to jest nowość. Dawno nie wychodziłam ze
swojego pokoju. Wolałam trzymać się z daleka od ludzi i nadal za wiele się pod
tym względem nie zmieniło.
– W sensie...
spełnisz moje życzenia?
Kiwam zniecierpliwiona głową.
Powinnam częściej rozmawiać z ludźmi, może wtedy znoszenie tego typu pytań
byłoby łatwiejsze. Człowiek uwielbia pytać! Tak od wieków… Dostał Raj. Nie, za
mało! Musiał zadawać głupie pytania, dlaczego nie jeść zakazanego owocu! Ludzie
nie rozumieją słowa „nie”. Kiedyś ich to wykończy, jestem pewna.
– Każde, Adrienie, nawet
najdziwniejsze. Niestety, bajka o Kopciuszku jest fikcją, a na świecie, w
którym żyjemy nie ma nic za darmo. Dlatego spełnię twoja marzenia w zamian za
duszę.
Chłopak się śmieje. Nie traktuje
tego na poważnie. Po woli zaczyna mnie to irytować. Nie żeby co, ale oficjalnie
jestem diabłem, więc chyba powinien bać się ze mną zadzierać. Mówi się, że
największym naszym zwycięstwem, jest fakt, że ludzie w nas nie wierzą. Chyba to
prawda, Adrien w ogóle nie traktuje na poważnie tego, że mogę być demonem.
Muszę zacząć być niemiła! Najgorsze jest to, że raczej nigdy nie okazywałam
nikomu wrogości. Dziś muszę. Dam radę! Czas zagrać, jak na Upadłego przystało.
Pstryknięciem palców przywołuję do siebie wrogą energię. Do pokoju wlatuje
wiatr, wszystkie lampy gasną. Ja unoszę się pół metra nad ziemią, moje krótkie
włosy unoszą się wokół głowy, tworząc czarną aureolę, a oczy przybierają z
koloru nieba barwę wzburzonych fal. W tym momencie jestem jedynym świecącym
punktem w pomieszczeniu. Tyle że to nie jest ciepłe, dobre światło Boga, lecz
mroczna energia Piekła, pełna chłodu i zła. Wyglądam pięknie, a zarazem
przerażająco, przypominam teraz bardziej Marinette z legend niż moje prawdziwe
ja.
– Kończy mi się cierpliwość,
Adrienie! – rozlega się dziwny głos, który wydobywa się z mojego gardła, ale
nie należy do mnie. Nawet mnie jego brzmienie przyprawia o gęsią skórkę.
Spoglądam na jego twarz. W jego
postawie nie widać przerażenia, ale w oczach... To prawda, że są
odzwierciedleniem duszy. W nich nic nie umknie. Nie muszę czytać jego myśli, by
widzieć strach. Czas przestać, jeśli będzie się bał, nie wejdzie ze mną w
układ, a wtedy przylezie do niego Niosący Światło, a jego dusza będzie
stracona. I tak mi zaimponował, spodziewałam się, że po moim pokazie zemdleje.
Nigdy nikogo nie nawiedzałam, ale tak słyszałam od Upadłych. Każdy mdlał ze
strachu. Twardy jest albo ja za mało przekonująca.
Zmieniam wyraz twarzy. Znów
uśmiecham się uwodzicielsko, zła energia znika, zapalają się światła, a ja
podchodzę blisko niego i szepczę wprost w usta:
– Poniosło mnie, Kotku.
Chłopak stoi nieruchomo. Kompletnie
go zdezorientowałam. Czas się jednak pospieszyć i spisać cyrograf.
– Czyli to prawda… Jesteś…
– Tak, skarbie. Jestem demonem,
jestem starsza od układu, w którym się teraz znajdujemy. Byłam kiedyś w Niebie,
ale się zbuntowałam, bo Bóg postanowił stworzyć człowieka... Bla, bla, bla… I
tak dalej, i tak dalej. Coś jeszcze?
– Dlaczego chcesz mojej duszy?
Dlaczego akurat tej?
No nie wiem, może dlatego, że to on
biega po mieście w czarnym wdzianku i ratuje Paryż? Nie powiedziałam tego na
głos, ale przez tego chłopaka myśli, które kiełkowały przez cały pobyt w
Piekle, wykwitły.
– Uwierz mi, ja nie mam nic do
twojej duszy. Nigdy mnie to nie bawiło ani nic. W sumie to chcę tylko wrócić do
mojego pięknego pokoju i zamknąć się tam na najbliższe tysiąc lat. Niestety,
moich odczuć nie rozumie Niosący Światło, który polecił mi spisanie umowy z
tobą.
Chłopak zamyśla się. Patrzy na
Plagga, który kręci głową. Szczęście to zawsze kusząca perspektywa, której
najwięksi nie umieli się oprzeć.
– Kim jest Niosący Światło? – pyta
zaciekawiony. Może nie wiedzieć, w końcu teraz nie uczą łaciny w szkołach, a
właśnie w tym języku imię mojego przyjaciela jest najbardziej znane.
Chwilę się zastanawiam, czy dać mu
jasną odpowiedz. Jednak decyduję się na odmienną opcję:
– Upadły, którego głos przynosił
nadzieję każdemu zakątkowi wszechświata. Jego pieśń była cudowna i w sumie
jesteś do niego całkiem podobny.
Dopiero teraz zauważyłam, że Adrien przypomina mojego przyjaciela. Może dlatego tak mnie irytuje, po
prostu przelewam na niego złość na Niosącego Światło.
– To dlaczego… – zaczyna, ale nie
daję mu skończyć.
– Nie pytaj, dlaczego odszedł z
Nieba, sama do końca tego nie rozumiem – ostatnią część zdania, wypowiadam
ciszej, ale blondyn i tak to usłyszał.
Plagg nagle podlatuje pomiędzy nas.
Patrzy na mnie jak na najgorsze ścierwo i taka też jest prawda. Zwraca się do
Adriena:
– Nie daj się omamić! Wiesz, kim
jest Niosący Światło! Przetłumaczyła jego imię z łaciny. To Lucyfer! Pan
Piekieł, chce twojej duszy, Adrien!
Blondyn przybiera minę pełną
niepewności i przede wszystkim wrogości. Co ja zrobię… Nigdy nie używam imienia
Lucyfer. Ludzie utożsamiają je ze złem, a ja nigdy nie myślę w tych kategoriach
o moim przyjacielu. Nie wiem, czy to do końca słuszne. Michał ma rację, to już
nie ten sam anioł. Zmienił się. Jego duszę wypełnia mrok, z którym próbuję
walczyć, ale to nie przynosi rezultatu. Coraz bardziej odsuwał mnie na bok, by teraz
całkiem zmusić mnie do pozostania po jego stronie. Wie, że nie ma we mnie zła.
Zgrzeszyłam raz, a teraz znów mnie do tego zmusza. Tego nie zrobiłby nigdy mój
przyjaciel z dawnych czasów. On zawsze o mnie dbał, pytał o moje zdanie,
interesował się moim losem. Teraz postawił mnie w sytuacji bez wyjścia, do
postąpienia wbrew sobie. Czuję się, jakby ktoś mi ukradł coś cennego, ogień
dosłownie pali mnie od środka, ale i tak kocham Niosącego Światło. Nadal nie
mogłabym złamać obietnicy, chociażbym wiedziała, że Piekło zrezygnowało z duszy
Adriena.
– Nigdy nie chciałam cię oszukać!
Nigdy nie używamy tego języka, w Piekle nie lubimy łaciny – oznajmiam zgodnie z
prawdą.
– Po co wam moja dusza? – mówi
gwałtownie blondyn.
Śmieję się krótko. To jednak
naprawdę brzmi trochę tandetnie.
– Dobrzy ludzie są w cenie.
Pozyskanie duszy takiego człowieka jest czymś w rodzaju trofeum. Zastanów się,
Adrienie. Spełnię każdą twoją zachciankę, co tylko zechcesz. Będę na każde
twoje zawołanie – mówię, po czym przybliżam usta do jego ucha i szepczę zmysłowo
– w każdej kwestii.
– Każde? – dopytuje.
Kiwam głową.
Chłopak podchodzi do mnie pewnie.
Chwyta moją dłoń, chce zawrzeć umowę. Uśmiecham się ze satysfakcją, choć moje
serce krzyczy, żeby tego nie robił. Jego Kwami też zaczyna go karcić, słyszę
jego wyzwiska skierowane w stronę blondyna.
– Chcę tej umowy, ale pod warunkiem,
że zabierzesz moją duszę, jeśli stwierdzę, że jestem w pełni szczęśliwy.
Obiecuję mu to. Źle go oceniłam. Dzieciak
nie jest taki głupi, jakby się mogło wydawać. Czyli teraz muszę sprawiać, żeby
nie zaznał pełni szczęścia, może wtedy Piekło przegra walkę o jego duszę,
Adrien jeszcze nie jest stracony. Oczywiście przypominam mu, że ze mną nie ma
żartów i jeśli nawet nie powie na głos o swoich uczuciach, ja je poznam. Trzeba
go trochę postraszyć Piekłem.
– Pierwsze życzenie?
Zastanawia się chwilę. Po chwili się
uśmiecha, jak widać nie muszę długo czekać na decyzję.
– Chcę, żeby mama była z nami.
Kiwam głową. Przed naszą podróżą do
całkiem innej rzeczywistości, zdążam powiedzieć:
– Gdybyś mnie potrzebował, wypowiedz
trzy razy moje imię.
Potem wciągnął nas lej powietrza,
coś w rodzaju mini tornado, a dom Agreste’ów przybrał inny wymiar.
Obserwuję Adriena z ukrycia. Owszem,
jego rodzina jest w komplecie, ale widzę, jak ranią go ciągłe kłótnie państwa
Agreste. Nie ma dnia, by jego rodzice nie wymienili ostrych zdań. Do tego
blondyn czuje się samotny. Nie ma Papillon, nie ma i Cat Noir, a co za tym
idzie Plagga. Każdego dnia patrzę, jak nastolatek boryka się z samotnością, jak
próbuje pogodzić rodziców, ojciec nie puszcza go do szkoły. Zaczyna mi go być
nawet szkoda, obawiam się, że nie zniesie tego, ale cierpliwie obserwuję. Boli
mnie, że jestem świadkiem jego smutku, ale nie mogę pozwolić, by zaznał
szczęścia i oddał się w objęcia mroku.
Pierwszy raz od dłuższego czasu jego
rodzice rozmawiają spokojnie. Chcą mu przekazać, że firma „Agreste” musi się
reklamować, a idealnym na to miejscem będzie bal dobroczynny. Świetnie. Idealny
moment, by spotkać się z moim „podopiecznym”.
Uwielbiam
szyć suknie. Tym razem wybrałam delikatny materiał. Jeśli chmury mają być
przyjemne w dotyku, to na pewno są jak ta tkanina. Podoba mi się bardzo jej wzór
- czerwona w czarne kropki. Uwielbiam patrzeć na lot biedronek, na ich swobodę,
wznoszenie się nieba. Poniekąd im zazdroszczę. Sama chciałbym się unieść.
Niestety, to jedno z tych pragnień, które nie ma racji zaistnienia. Co ja
plotę? Nie mam prawa marzyć, zostało mi to dawno odebrane. Na własne życzenie.
Kończę
szyć w ciszy. Efekt jest wspaniały, sukienka wychodzi prześliczna. Na samej
górze wszyłam czarną, koronkową wstęgę, którą związuję na plecach w kokardkę,
spływającą prawie do kolan. Od niej, spod linii biustu, rozchodzi się czerwony
materiał w czarne kropki, który delikatnie zmarszczyłam po prawej stronie i
odsłania mi nogę z dwadzieścia centymetrów ponad kolano. Moja kreacja nie jest
nazbyt wyzywająca czy też mroczna, ale bardzo mi się podoba. Do tego dobieram
czarne perły, które dostałam od Niosącego Światło. Usta podkreślam czerwoną
szminką, zaś do malowania oczu służą mi czerwone cienie do powiek, tusz do rzęs
i czarna kredka do oczu. Krótkie włosy układam w misternego koka, do którego
wpinam gdzieniegdzie spinki z czarnymi perłami. Przed wyjściem spoglądam w
lustro. Wyglądam świetnie, mam nadzieję, że Adrienowi szczęka opadnie. Trochę
nie rozumiem mojego pragnienia, nigdy jakoś specjalnie nie chciałam, aby ktoś
docenił mój wygląd.
Oczywiście nie trudno jest namieszać
w ludzkich głowach i nagle staję się sławną modelką, dzięki czemu bez problemów
wchodzę na bal. Nie liczyłam na ignorancję mojej osoby, toteż wiele mężczyzn do
mnie podchodzi. Tańczę z każdym, kto poprosi, jednak wciąż wypatruję tego
jednego. Adriena… Dlaczego go nie ma?
– Odbijamy – słyszę głos tuż koło mojego ucha.
Znów znajduję się w nowych
objęciach. Spoglądam w górę. Moje oczy napotykają dobrze znane mi szmaragdowe
tęczówki, takie podobne do tych Adriena. Znowu sobie uświadamiam, że Agreste
jest bardzo podobny do Niosącego Światło.
– Jak ci idzie? – pyta Pan Piekieł.
– Co tu robisz? – odpowiadam
pytaniem na pytanie.
Śmieje się, jakbym powiedziała
najbłyskotliwszy żart w jego życiu. Nie wiem dlaczego, ale czuję się nieswojo w
jego ramionach. Mój przyjaciel zmienia się coraz bardziej, Azazel spycha go w
stronę mroku. Robi mi się chłodniej. Mam ochotę wyrwać się i uciec, gdzie
pieprz rośnie, ale nie mogę. Mimo wszystko nadal go kocham, nie mogę go
zostawić. Może jest jeszcze szansa uratowania go od własnego mroku. Przecież
tak wielkiego światła nie da się po prostu zgasić, prawda? Już sama nie wiem…
– Mari, mogę być wszędzie. Jestem
twoim panem, mam prawo cię kontrolować.
– Czyli teraz uważasz mnie za swoją
własność? – pytam, łamiącym się głosem.
Czuję, jakby ktoś uderzył mnie z
całej siły w twarz. Bolą mnie jego słowa. Jak mógł? Byliśmy przyjaciółmi, co
się stało z Niosącym Światło? On nigdy tak do mnie nie mówił! A może już go nie
ma, a przede mną stoi postrach ludzkości - Lucyfer.
– Wiesz, że nie o to chodzi, ale
jestem Panem Piekieł, a z twojej strony należy mi się posłuszeństwo.
Te słowa wywołują u mnie uczucie,
którego nigdy wcześniej nie zaznałam. Coś pali mnie od środka, próbuje się
wydostać z mojego wnętrza. Ma ochotę zrobić komuś krzywdę. Gniew… Czy tak
ludzie nazywają to uczucie? Nabieram głęboki oddech. Muszę się uspokoić.
– Czyli tak stawiasz sprawę.
Zastanów się nad tymi słowami. Nie będę ci mówić o moim cierpieniu, o nie!
Niosący Światło by to zauważył. Wsparłby mnie, ale on nie żyje. Umarł dawno
temu, teraz jest tylko Lucyfer-potwór, wykreowany przez ludzkość. Co do misji,
wszystko idzie sprawnie, Adrien to dobry człowiek, więc skuszenie go nie jest
najłatwiejszym zadaniem. Masz jeszcze jakieś pytanie, Panie?
Jego twarz wykrzywia się
przerażająco, jest wściekły. Przygotowuję się na karę, on nie zostawi tego tak
sobie. Czuję, jak jego palce zaciskają się boleśnie na moich ramionach.
Powstrzymuję łzy, choć rani mnie to. Niosący Światło nigdy nie sprawił mi bólu,
zawsze w stosunku do mnie zwracał się serdecznie, z przyjaźnią. Patrzę na jego
oczy z nadzieją, jednak w jego szmaragdowym spojrzeniu nie ma już ciepła, jest
tylko zimny połysk skały. Nie wytrzymuję. Po moim policzku spływa samotna łza.
– Proszę, wróć do mnie – jąkam.
Jednak on patrzy na mnie twardo, w
jego oczach nie ma litości i dawnej miłości. Jakbym patrzyła na obcą osobę.
Nagle czuję, jak ktoś obejmuje mnie w pasie i delikatnie pociąga do siebie.
Znam tą aurę. To Adrien! Mam ochotę krzyknąć, by się odsunął, ale on pierwszy
wypowiada słowa.
– Odbijamy – wymawia spokojnie.
Lucyfer znika. Nie zauważa tego nikt
prócz mnie i Adriena. Z opóźnieniem dociera do mnie spokojna melodia. Mam już
dość. Nie chcę wracać do domu. W ogóle... czy Piekło jest nadal moim domem?
Nagle blondyn chwyta moje dłonie i kładzie je na swoim karku.
– Zatańczysz?
Kiwam głową i patrzę w jego oczy.
Tak podobne do tych mojego przyjaciela, kiedy był sobą. Chowam twarz w jego
koszuli. Nie daję rady. Łzy mimowolnie spływają po mojej twarzy. Nie mogę ich
powstrzymać. Moje ciało przestaje być posłuszne. Pewnie w zwykłych
okolicznościach czułabym wstyd, ale teraz moje serce jest zbyt roztrzaskane, by
odczuwać coś poza bólem. Ku mojemu zaskoczeniu chłopak daje mi się wypłakać.
Nie odciąga mnie od siebie, nie zadaje miliona pytań. Po prostu czeka i lekko
mnie przytula.
W końcu podnoszę delikatnie twarz i
patrzę w jego oczy. Delikatnie uśmiecha się do mnie. Czuję jak moje policzki
zaczynają piec. Nie wiem, dlaczego tak reaguję.
– Nie jesteś taka straszna, jakby
się wydawało – mruczy z uśmiechem, delikatnie ocierając kciukiem moje łzy.
Nie rozumiem skąd u niego tyle
czułości. Nie, jestem za miła! Boże! Przecież jestem demonem! Co z nim jest
nie tak? Czy to możliwe, że jest w nim tyle dobra?
W końcu dociera do mnie komizm jego
pytania i śmieję się delikatnie.
– Mam zły dzień, kiedyś to nadrobię
– odpowiadam z wymuszonym uśmiechem.
Tym razem blondyn odpowiada
śmiechem, po czym delikatnie mnie obraca w rytm tańca.
– Szkoda, pięknie dziś wyglądasz i
do twarzy ci z uśmiechem – oznajmia.
– Od kiedy ty takim flirciarzem
jesteś?
Na jego twarzy wykwita cwaniacki
uśmiech.
– Teraz masz przed sobą prawdziwego
Adriena. Szkoda, że mogę się wyjawić tylko przed tobą i jako Cat Noir.
Znów wykonuję obrót. Patrzę w jego
oczy, które są teraz jakby za mgłą. Tak, chłopak cierpi, choć stara się to
ukrywać. Rozpad rodziny, ojciec, który ma to gdzieś, a teraz kłótnie jego
rodziców w nowym wymiarze.
– Też od bardzo dawna udaję kogoś
kim nie jestem.
To zdanie wypowiadam cicho, nawet
nie wiem, czy je usłyszał. Słowa te podsumowują całą moją egzystencję. Jestem
Marinette, anioł, który udaje demona.
Pierdoło... "Przedostatni" piszemy łącznie -.-
OdpowiedzUsuńDzięki :P
UsuńTy to umiesz zmotywować hahaha xD
I tak cię kocham moja Najdroższa xD
No wiem...
OdpowiedzUsuńJeżu Najkolczastszy, Borze Tucholski, ostatnio wszyscy mnie kochają... Muszę mieć coś w sobie xD
Jeżu Najsłodszy, jesteś świetna, to dlatego :P
UsuńAle od tej "pierdoły" mi się przykro zrobiło :(
Jestem dysortografem (moje ulubione tłumaczonko xD )
Pff... Pierdoła to w sumie nic, wiesz, ja cię mogłam Kapciem nazywać, wtedy by ci się przykro zrobiło. Widzisz, jaka ja miła i w ogóle
UsuńW porzo, zaznałam twojej litości :P
UsuńWarto było czekać ❤ dziękuję za linka na wiki 😍 Miniaturka genialna, uwilbiam to co piszesz ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Miło mi to słyszeć :)
UsuńCUDO <3 Jak zwykle zresztą :* Pomysły, oryginalność i w ogóle :) Oczywiście będę z niecierpliwością czekała na następną część :D
OdpowiedzUsuńCo do Gabcias... Wszystkiego naj z jednodniowym opóźnieniem :D
OMG. Ktoś mi złożył życzenia. Nie spodziewałam się. *.* Bardzo dziękuję :D
UsuńZasługujesz na życzonka <3
UsuńJa dziękuję za komentarz :* Bardzo miłe słowa <3
Nie ma sprawy :) Ja jestem jedną z osób, które pamiętają o datach urodzin i zawsze składają życzenia ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziekuję :)
OdpowiedzUsuńGenialne <3 ..To jest... uzależniające? xD
OdpowiedzUsuńOjej, mam nadzieję, że nie szkodzę twojemu zdrowiu :)
UsuńPiękne jak zawsze ;D
OdpowiedzUsuńKiedy next? Ja cie błagam, po prostu błagam..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w ten weekend.
UsuńPrzepraszam, że tak długo, no ale koniec roku i poprawy ocen. Jestem w pierwszej liceum, więc wiele przedmiotów muszę wyciągnąć, gdyż będą z nich oceny na świadectwie maturalnym :)
Proszę o cierpliwość :)
Pozdrawiam i dziękuję za każdy Twój komentarz <3
Ok. Rozumiem. Ja też poprawiam oceny ;)
UsuńTo ostatnia część miniaturki? ;-;
OdpowiedzUsuńBędzie jeszcze czwarta część i rozdział :)
Usuń